Kiedyś napisałem, że magia i teurgia to dążenie do osiągnięcia celów za pomocą działań symbolicznych. Z tym, że magia ma cele materialne, a teurgia duchowe. Podtrzymuję to, ale jednocześnie sprawa ma drugie dno - sposób patrzenia na te działania symboliczne.
Teurg (Kapłan) prosi w modlitwach o duchowy dar. Tu nie ma wg mnie znaczenia kogo prosi, bo jeśli zwraca się szczerze do swego bóstwa to jest ono zawsze reprezentantem Boga - bez względu na imię, jakie mu nada. Ceremonia jaka towarzyszy modlitwie jest jej zewnętrzną, materialną formą, zresztą tak samo jak same słowa modlitwy tylko są symbolami intencji i uczuć teurga. Wierzy, że Bóg odpowie na jego prośbę.
Mag z kolei patrzy na modlitwy jak na narzędzie, swego rodzaju Prawo Natury - uważa (wierzy!), że wykonując ściśle określone czynności, powtarzając określone słowa, w określonych okolicznościach osiągnie w swych działaniach sukces, bo takie są Prawa Natury.
To trochę tak, jak z filozofem, który szuka praw fizyki opisujących działanie wszechświata. Patrząc na świat powie:
"Kamień rzucony w górę wróci na Ziemię (no chyba, że zostanie rzucony wystarczająco mocno...) bo tak działa grawitacja. Zachowanie kamienia opisują prawa, które zostały odkryte już dawno. Dziś fizyka kwantowa podpowiada, że jest jakaś szansa, że kamień jednak nie spadnie, że może zawisnąć, że może nawet sam podskoczyć itd. Ale szansa na to jest znikoma - tak mała, że nigdy jeszcze tego nikt nie widział. Ale zdarzyć się może."
To samo zdarzenie człowiek religijny opisze tak:
"To Bóg kieruje torem lotu kamienia - jeśli zechce, to kamień może zrobić cokolwiek, ale kamień zawsze spada. Dzieje się tak ponieważ zapewne takie zachowanie kamienia jest doskonałe, a Bóg jako istota doskonała kieruje tym ruchem kamienia w doskonały sposób. Oczywiście Bóg ma wolną wolę, ale robi zawsze tak samo, bo nie ma powodu, aby doskonały Bóg miał nagle zrobić coś niedoskonałego. No chyba, że zaistnieją jakieś okoliczności, które sprawią, że w jakimś przypadku będzie chciał, aby ten kamień podskoczył, zawisł w powietrzu - wtedy na pewno ten kamień zrobi tak, jak będzie chciał Bóg. Bo widocznie w tedy będzie to lepsze rozwiązanie. Bo tak będzie wyglądała doskonałość w tym przypadku."
Co więcej - Prawa Natury mogą byś definiowane przez Boga - choćby po to, aby sobie głowy nie zawracał każdym kamieniem, każdą prośbą o zdrowie, każdym westchnieniem o Oświecenie...
Z punktu widzenia zwykłego człowieka nie ma znaczenia, czy postępuje jak teurg, czy jak mag. Fizyk, czy człowiek wiary. Jeśli bowiem prawdą i doskonałością jest to, że Bóg istnieje, to w wieczności fizyk i mag to dostrzegą. Jeśli natomiast go nie ma - to zauważą to teurg z człowiekiem wiary.
W chwili obecnej człowiek jednak tego nie wie - ma więc możliwość wyboru. Może sam zdecydować w co wierzy: w Boga i jego doskonałość, czy też w doskonałe Prawa Natury.
Ale nic się nie zmieni. Liczy się tylko Doskonałość.
Bo Doskonałość jest Dobra.
]]>Idea "przywracania równowagi" nabiera szczególnego znaczenia i wymowy w czasie równonocy jesiennej. Święto Mabon jest to moment "powrotu do równowagi" - dzień zrównuje się z nocą, kończy się lato i zaczyna jesień. Dobry czas dla podsumowań - albo zebraliśmy już plony, albo je właśnie zbieramy, podliczamy ile zyskaliśmy, lub może straciliśmy. Dokonujemy takiego rachunku sumienia po którym mamy świadomość naszej kondycji. Jeśli okaże się, że coś jest nie tak, to dobry moment aby spróbować coś poprawić. Wydaje się, że doskonale w ten czas wpisuje się Ho'oponopono.
Ho'oponopono to rytuał uzdrawiania, który w zasadzie przeprowadzamy na samym sobie. Jest to wyjątkowa i wspaniała jego cecha - jeśli zauważyliśmy jakiś problem to zakładamy, że jest to nasz problem i staramy się naprawić nas samych.
Choruje nasz wujek, ciotka, przyjaciel? Staramy się dociec i uzdrowić wszystkie nasze relacje ze światem, które sprawiły, że oni zachorowali. Czujemy się źle lub doświadczamy nieszczęść? Szukamy co takiego zrobiliśmy, co sprawiło, że to nas dotyka. Dowiedzieliśmy się, że nieszczęście dotknęło innych? Szukamy naszych czynów, myśli i uczuć, które doprowadziły do tego, że taka informacja do nas dotarła.
A w zasadzie nie szukamy - pozwalamy boskiej mądrości aby sama to znalazła i uleczyła. My tylko uznajemy, że mieliśmy w tym udział, że w jakiś sposób uczestniczyliśmy w procesie, który doprowadził do tej sytuacji. Zawiniliśmy może nieświadomie, może nawet nie wiemy o tym.
Z pokorą prosimy o wybaczenie za nasz udział w tym, że stało się to, co się stało. Przepraszamy za krzywdy, jakich przysporzyliśmy i w jakich mieliśmy udział z nadzieją, że zostaną nam wybaczone.
Sami też wybaczamy - sobie, wszystkim i wszystkiemu - całemu światu. Wybaczamy wszelkie winy i zaniedbania, udział świadomy i nieświadomy w tym, co nas spotkało.
Wybaczamy i przepraszamy tak, jak robi małe dziecko - ono zazwyczaj nie jest świadome zasięgu swojego postępowania. My też nie wiemy jak daleko sięgają nasze czyny, nasz gniew, nasze negatywne myśli...
Ale widząc skruszone dziecko któż nie wybaczy mu jego błędów?
Gdy czujemy, że zrobiliśmy coś w życiu nie tak, i staramy się to naprawić choćby poprzez zwykłe "przepraszam", to gdy doświadczymy wybaczenia odczuwamy wielką wdzięczność.
Wdzięczność dziecka to lekkość, to prawdziwa radość. Małe dziecko, gdy dostało to, czego pragnęło, a pragnęło zarówno przeprosin, jak i wybaczenia, cieszy się w sposób niezrównany - wszystko i wszyscy, którzy widzą i doświadczają taką wdzięczność czują to samo.
Wtedy właśnie może zrodzić się coś, co przekracza wszelkie ograniczenia, wszelkie bariery, choć jest jednocześnie poza tym, co możemy poznać.
Tak wygląda Miłość.
Harmonia to z pewnością jeden z jej przejawów.
Tak właśnie przebiega Ho'oponopono:
PRZEPRASZAM - WYBACZAM - DZIĘKUJĘ - KOCHAM
Ale Ho'oponopono to również potężny teurgiczny rytuał, który nas prowadzi przez to doświadczenie. Rytuał, w którym krok za krokiem idziemy z naszym wewnętrznym dzieckiem ku Miłości.
Zaczynamy od ankiety, która jest świadomym uznaniem naszych związków i relacji, które doprowadziły do momentu w jakim teraz jesteśmy. To tylko taki szkic sytuacji, ale gdy zaczniemy myśleć o sprawie i jej przyczynach to ciąg zdarzeń i relacji zdaje się nie mieć końca. Myśli same pokazują "co jeszcze". Każde wspomnienie jest źródłem dla wywołania kolejnego. I głębiej, głębiej. To uzmysławia nam, że wszystko jest powiązane ze wszystkim. Że mamy wpływ na to, co się dzieje na świat i że musimy wziąć za to odpowiedzialność.
Ale ankieta to tylko przygotowania. Właściwy rytuał zaczyna się od nawiązania kontaktu z naszym wewnętrznym dzieckiem, z podświadomością.
Hawajczycy wierzą, że człowiek składa się z trzech części:
Aby cały proces mógł się odbyć konieczna jest jedność całej rodziny - najpierw tam musi zapanować harmonia i miłość a dopiero potem możemy doznać uzdrowienia.
Kolejny krok jest czysto techniczny - ćwiczenie oddechowe - to etap gromadzenia energii. Jest proste ale niezwykle intensywne. Wycisza nas i koncentruje na zadaniu.
Uzdrawianie zaczyna się od uznania naszej odpowiedzialności za to, co się dzieje z naszym udziałem, ale to będzie kosztowało nas dużo energii - musimy zrobić sobie jej zapas.
Skoro już uznajemy naszą odpowiedzialność (czyli również winę!), to pora na wyrażenie skruchy za to, do czego się przyczyniliśmy. Świadomość naszych czynów, to również świadomość czynów innych. Inni też postępowali niewłaściwie. Gdy już to sobie uświadomimy to gotowi jesteśmy do wybaczenia - inni też pragną nam wybaczyć.
Wystarczy czasami tylko przyznać się do winy.
I wybaczyć.
Gdy wybaczamy i doświadczamy wybaczenia stajemy się wolni. Już nie obciążają nas urazy, nie męczą wyrzuty sumienia. Relacje doznają oczyszczenia - możemy iść naprzód. Sami, lub też zacząć od nowa z drugą stroną.
Trzeba oczywiście powiedzieć to, że wybaczamy - dać jasny sygnał, że druga strona też jest wolna. Gdy to zrobimy to sami również staniemy się wolni.
Wolność i towarzyszące mu uczucie pokoju to coś, za co na prawdę warto dziękować. Głosimy więc światu tą wolność. Cały świat powinien jej zaznać.
Teraz czas na cuda.
Powyższy opis to Ho'oponopono wg Morrnah Simeone - to ona udostępniła światu starą hawajską sztukę uzdrawiania w znanej nam dziś formie. W zasadzie stworzyła ją, bo oryginalna wersja niezbyt pasuje do naszego świata.
Rytuał jest piękny, ale jednak długotrwały i pracochłonny. W dzisiejszym świecie życie pędzi tak szybko, że nie ma czasu na taki rytuał i chyba dlatego uczeń Morrnah zaproponował wersję "skróconą". Wg dra Hew Lena wystarczy tylko powtarzać:
"Przepraszam, Proszę wybacz mi, Dziękuję, Kocham Cię"
i wszystko można uzdrowić - on tak wyleczył cały oddział psychiatryczny.
Większość ludzi w Polsce usłyszała o Ho'oponopono właśnie w postaci propagowanej przez Hew Lena. Ale żeby nie było za prosto, to pracując w zakładzie psychiatrycznym powtarzał to przez kilka lat po wiele godzin dziennie bez przerwy. Dlatego niech nikt nie myśli, że powtórzenie tego zdania sprawi cuda.
Jeśli ma zadziałać, to powyższe zdanie trzeba powtarzać całymi godzinami - bez przerwy. Trzeba go doświadczyć.
Ho'oponopono poznałem jeszcze w czasach studenckich. Było to jedno z pierwszych seminariów prowadzonych przez Annę Kligert. Zapamiętałem ją jako bardzo pogodną osobę, ale dodałbym tu, że całkowicie zdominowaną przez Unihipili.
Lubiłem czas, gdy siadałem nad ankietą i następnie modliłem się słowami rytuału o wewnętrzny pokój.
Praca z Ho'oponopono nie jest jednak prosta i łatwa. Gdy zaczynasz proces oczyszczania wyłazi na wierch tak wiele rzeczy, że czasami łatwiej jest się od tego wszystkiego odwrócić i uciec. Dr Hew Len też przeszedł taki czas w swoim życiu, gdy problemy jakie podjął się rozwiązać przytłoczyły go. W zasadzie tak się też stało i w moim przypadku - choć zapewne na mniejszą skalę. Dlatego odłożyłem Ho'oponopono na jakiś czas.
Druga fala zainteresowania tą metodą przyszła razem z informacją o kursach II stopnia. Prowadziła je Joanna Mądrzak pod szyldem "Manawa". Nowa, lekko zmodyfikowana, wersja rytuału towarzyszy mi od tamtej pory. Nie różnię się zbytnio od innych ludzi i ciągła pogoń za czymś nowym również mnie dopada - zostawiam wtedy Ho'oponopono dla innych, nowszych, modniejszych metod.
Jednak wracam co jakiś czas do Ho'oponopono gdyż daje mi pokój.
Pokój "JA".
]]>
Hermetyzm jest niezwykle elastyczną filozofią, choć o jego oryginalnej, historycznej wersji raczej należałoby myśleć jako o religii, i dostosowuje się do nowych prądów. W zasadzie to, co pisałem o związkach Różo-Krzyża z Kabałą, to efekt przyswojenia sobie Kabały oraz Różo-Krzyża przez hermetyzm. Zapewne w historii podobnie było z alchemią, teurgią, a wielce prawdopodobne, że i nawet z astrologią. Jeśli hermetyzm traktujemy jako religię to jest to niezwykle wyjątkowa i cenna cecha. Również, gdy chcemy poznać, czym jest hermetyczna Kabała to warto o tym pamiętać.
Oryginalna Kabała dość szybko przeniknęła do środowisk nieżydowskich. Początkowo chrześcijanie, a w tym Kościół Katolicki, niezwykle przychylnie patrzyli na rozwój myśli kabalistycznej. Chrześcijańscy wyznawcy Kabały twierdzili, że ukrytym celem Kabały jest chrześcijaństwo.
Jednak Kabała ewoluowała dalej i przeniknęła do pogańskich wierzeń równie dobrze się do nich adaptując, jak do chrześcijaństwa. Kabała stała się częścią tajemnej doktryny masonerii, hermetyzmu, czy magii w takim samym stopniu jak nieco wcześniej chrześcijaństwa.
Żydzi traktują Kabałę jako swoje najcenniejsze duchowe i mistyczne dziedzictwo - zapewne nie zgodzą się z wieloma przedstawionymi tu tezami. Oburzą się też zapewne, gdy wspominam, że powstanie Kabały to XII wiek. Niestety - historia nie zachowała informacji o Kabale sprzed tego okresu. Można oczywiście powiedzieć, że Kabała to tradycja ustna, więc ciężko znaleźć świadectwa tego, co ktoś powiedział. Co prawda pewne ślady o istnieniu ustnej tradycji żydowskiej są przekazane przez starożytnych historyków, ale ciężko jest to utożsamiać z Kabałą.
To, co dziś znamy pod pojęciem Kabały, to efekt rozwoju żydowskiej tradycji mistycznej - przed nią była tzw. mistyka pałaców, zwana też mistyką Merkaby. Jej celem było przeżycie wizji Tronu Bożego a można było tego dostąpić wędrując przez 7 pałaców strzeżonych przez 7 archaniołów. Dostęp do pałacu miał być możliwy po podaniu specjalnego hasła mistycznego. Trudno nie dostrzec w tym pierwowzoru dla tzw. ścieżkowania i wędrówce po Drzewie Życia.
Najbardziej charakterystyczną rzeczą w Kabale jest oczywiście Drzewo Życia - jego sefiroty są niewątpliwie rozwinięciem idei pałaców, a wędrówka po nim jest ciągle jedną z podstawowych technik mistycznego rozwoju w hermetyzmie. Tak więc Drzewo Życia stanowiło wyjątkową mapę - dużo bardziej rozbudowaną niż żywioły, czy nawet astrologia z planetami i gwiazdozbiorami.
Drzewo Życia to jednak nie tylko mapa rozwoju - to również zaszyfrowana historia stworzenia - zupełnie jak Różo-Krzyż Bytu. Jednak Kabała Hermetyczna to również, a może nawet przede wszystkim Tarot.
Tarot to kolejna mapa w hermetycznym arsenale. Znane obecnie połączenie (korespondencje) Drzewa Życia i kart Tarota zawdzięczamy Zakonowi Złotego Brzasku, który rozwinął i rozpowszechnił idee m.in. Eliphasa Levi'ego.
Główna koncepcja powiązania Tarota z Kabałą opiera się na przypisaniu Wielkich Arkanów Tarota do hebrajskich liter, a tym samym do ścieżek Drzewa Życia. Prosta zbieżność ilości Wielkich Arkanów nie jest oczywiście wystarczająca dla utworzenia takiej korespondencji, ale Wielkie Arkana są niezwykle bogate w symbolikę, co ułatwia przypisywanie im różnorodnych znaczeń. Niemniej przypisania te nie były robione automatycznie i różni interpretatorzy robili to różne sposoby.
System korespondencji Złotego Brzasku co prawda bazował na tym, co odkrył Eliphas Levi, ale był o wiele głębszy, obszerniejszy i bardziej przemyślany. Najsłynniejsza talia kart Tarota Rieder-Waite (Rieder-Waite-Shmith, lub też Rieder-Smith) wywodzi się z tej stosowanej w Zakonie Złotego Brzasku. Karty zostały namalowane przez Pamelę Colman Smith wg instrukcji A.E. Waite i zostały opublikowane przez Rider Company.
Nie oznacza to oczywiście, że stanowi zamkniętą całość, bo inni okultyści go modyfikowali zgodnie z własnymi przemyśleniami i odkryciami. Szczególną rolę odegrał w takich modyfikacjach Aleister Crowley, który jest współautorem innej niezwykle znanej talii kart.
Tarot, Drzewo Życia i Kabała były stosowane w hermetycznych systemach dość "przedmiotowo". Bynajmniej nie były podstawą doktryny, czy też wierzeń, choć oczywiście wprowadziły do systemów hermetycznych i okultystycznych elementy kosmologicznej filozofii, przez co dyscypliny hermetyczne zaczęły nabierać duchowej głębi i znaczenia o czym nadmieniłem na wstępie. Do okultyzmu przeniknęło też siłą rzeczy dużo mistycyzmu żydowskiego, ale został on okrojony i dopasowany do własnych jego potrzeb.
Przede wszystkim jednak ułatwiały Adeptom studiowanie rozbudowanych systemów mistycznych. Były praktycznym narzędziem pamięciowym, który dzięki wizualizacji i skojarzeniom pozawalał zapamiętać olbrzymie ilości informacji.
Możemy dziś się sprzeczać, czy system Złotego Brzasku to tylko mnemotechniczna sztuczka, czy też ponowne odkrycie zatajonej w starożytności wiedzy, ale niewątpliwie korzystanie z niego jest niezwykle pomocne studentom hermetycznej Kabały, a i sam proces poznawania robi wielkie wrażenie na studiujących.
Warto tu też zauważyć, że Kabała, która miała być metasystemem, w wersji Drzewo Życia objęła hermetyczne żywioły, ale raczej nie poradziła sobie z astrologią. Ten brak jednak uzupełniła Kabała w wersji Tarot, która pozwoliła ją włączyć do jednego systemu mistycznego.
]]>
Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku (Hermetic Order of the Golden Dawn) to tajne stowarzyszenie, którego członkowie poświęcali się studium i praktykom okultystycznym i metafizycznym. Formalnnie Zakon założony został przez trzech masonów: William Robert Woodman, William Wynn Westcott i Samuel Liddell Mathers w 1888 r. Jednak jego źródeł należy szukać w 1850 r, kiedy to Kenneth MacKenzie został zainicjowany przez węgierskiego hrabiego Apponyi w Austrii w linii różokrzyżowców i otrzymał kolekcję 60 dokumentów (zwanych Zaszyfrowanymi Manuskryptami), zawierającymi zarys serii magicznych rytuałów inicjacyjnych. MacKenzie otrzymał dodatkowo polecenie, aby założyć oddział tego kontynentalnego społeczeństwa różokrzyżowców w Wielkiej Brytanii.
Wypełnieniem tego nakazu było założenie dwóch świątyni w Wielkiej Brytanii (świątynia nr 2 w Bristolu działała pod kierownictwem F.G. Irwina) ale rytuały dla niej nigdy nie zostały napisane. Po śmierci MacKenzie W. Wynn Wescott uzyskał kopie Zaszyfrowanych Manuskryptów od wdowy po nim. Wspólnie z wymienionymi wyżej Woodmanem i Mathersem założyli świątynię Isis-Urania nr 3 Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku w 1888 r i to ta data traktowana jest jako początek Zakonu.
System Golden Dawn był oparty na hierarchii i inicjacji - podobnie jak loże masońskie - jednak kobiety przyjmowano na równi z mężczyznami. Złoty Brzask był pierwszym z trzech Zakonów (chociaż nazwę tą stosowano na wspólne określenie wszystkich).
Pierwszy Zakon nauczał filozofii ezoterycznej opartej na hermetycznej Kabale i czterech żywiołach klasycznych, oraz podstaw astrologii, tarota i geomancji.
Drugi lub "wewnętrzny" Zakon, Rosae Rubeae et Aureae Crucis (Rubinowa Róża i Krzyż Złota), nauczał magii, jasnowidzenia, podróży astralnych i alchemii.
Trzeci Zakon należał do "Tajnych Wodzów", o których mówiono, że mają wysokie umiejętności i którzy podobno kierowali działaniami dwóch niższych zakonów poprzez duchową komunikację z Przywódcami Drugiego Zakonu.
Neofita 0 = 0
Zelator 1 = 10
Teoretyk 2 = 9
Praktyk 3 = 8
Filozof 4 = 7
Portal
Adept Mniejszy 5 = 6
Adept Większy 6 = 5
Adept Exemptus 7 = 4
Mistrz Świątynii 8 = 3
Mag 9 = 2
Ipsissimus 10 = 1
Stopnie Zakonu powiązano z sefirami kabalistycznego Drzewa Życia. Zresztą takich powiązań było bardzo dużo - np. cztery stopnie pierwszego Zakonu (po wprowadzającym stopniu Neofity) odpowiadają żywiołom hermetycznym.
Działalność Zakonu Złotego Brzasku przyczyniła się do odrodzenia okultystycznego z przełomu XIX i XX wieku. Liczebność lóż Zakonu szybko wzrastała osiągając w szczytowym momencie 300 członków.
Jednym z czynników sprzyjających takiemu wzrostowi (oczywiście poza merytorycznymi cechami organizacji) była możliwość przynależności kobiet do Zakonu i osiągania przez nie wysokich funkcji w hierarchii. Dość szybko okazało się, że te kobiety oprócz wielu innych zalet mogą być obdarzone niezwykłą charyzmą i zdolnościami organizacyjnymi. Nie odpowiadało to do końca Mathersowi, który skutecznie podporządkował sobie Zakon i zapoczątkowało wewnętrzne tarcia, które zakończyły się wydaleniem niepokornej Annie Horniman i jej stronników z Zakonu.
Z Zakonu musiał również odejść Westcott, gdy wydało się jego zaangażowanie ezoteryczne. Westcott pełniący wysokie funkcje publiczne nie mógł sobie na to pozwolić. Jego nieobecność spowodowała zawalenie się mechanizmu egzaminacyjnego.
Niewątpliwie jednak decydującym dla upadku Zakonu elementem była postać Aleistera Crowleya - najsłynniejszego maga XX wieku. Niezwykle utalentowany adept szybko wspinał się po stopniach zakonnych, co nie odpowiadało wielu osobom w takim samym stopniu jak jego ekstrawagancki styl życia.
Po inicjowaniu do Drugiego Zakonu Crowley udał się do londyńskiej loży po przynależne mu dokumenty, ale tam odmówiono uznania jego inicjacji. Niesnaski przybrały formę magicznej bitwy a nawet zwykłych chuligańskich wybryków, gdy Crowley z grupą wynajętych zbirów zajął świątynię w Londynie.
Awantury skończyły się całkowitym rozbiciem Zakonu. W dalszym ciągu działały co prawda świątynie, ale brak spójności organizacji zahamował jego rozwój - kolejne świątynie stopniowo zaprzestają działalności.
Materiały Złotego Brzasku stopniowo stawały się jawne - pierwszym inicjatorem takich działań był również Crowley, z który procesował się jego dawny mentor Mathers zarzucając mu publikowanie materiałów w czasopiśmie Equinox. Ale prawdziwej demaskacji dokonuje Israel Regardie, były uczeń i sekretarz Crowleya, w 1937 roku publikuje materiały Pierwszego Zakonu.
Od tamtej pory materiały te są podstawą dla funkcjonowania całego szeregu nowo powstałych organizacji łącznie z The Hermetic Order of Golden Dawn, któremu przewodził Regardie, i Open Source Order of the Golden Dawn.
]]>
Jednak wiele osób (do których i ja niewątpliwie się zaliczam) szuka też dróg zrozumienia i poznania - również intelektualnego. Jest to tzw. "ścieżka głowy". Mieści ona w sobie zarówno rozważania natury teologicznej, jak i poszukiwania czysto ezoteryczne - oparte na rozwijaniu zdolności paranormalnych, badaniu praw natury i próby dotarcia do poziomów duchowych w oparciu o różne eksperymenty. Jest to również mistyczny sposób, ale jednak odległy od modlitwy i kontemplacji. Oczywiście mówiąc o ezoterycznym podejściu mam na myśli teurgię, czyli "magię" w rozumieniu Praracelsusa, ale i tak pogodzenie tych ścieżek rozwoju jest często bardzo trudne. Skłonność do obydwu powoduje pewnego rodzaju konflikt wewnętrzny, bo gdy korzystamy z obu możemy czuć się rozdarci, a z drugiej strony rezygnacja z jednej ze ścieżek może wywołać uczucie pewnego rodzaju pustki i niespełnienia.
Ostatnio pracuję z metodami hermetycznymi wywodzącymi się zapewne z tych praktykowanych w Złotym Brzasku. Ich bogactwo, przemyślana konstrukcja, a przede wszystkim skuteczność zachwycają mnie. W ćwiczeniach tych czasami co prawda ciężko się dopatrzeć oryginalnej "magii", gdyż przyjęły formę eksperymentów psychicznych, bardzo podobną do tych proponowanych przez A.M.O.R.C. - różnica jednak jest dość znaczna, z korzyścią dla ćwiczeń hermetycznych.
Po pierwsze ciągle konstrukcja opiera się na tych samych elementach, co wiek temu - pracuje się z żywiołami, symbolami astrologicznymi i drzewem życia. Zachowanie podbudowy filozoficznej (bez względu na nasze poglądy co do jej słuszności) daje spójność poszczególnych elementów i jest bardzo klarowne. Wiemy co i skąd się bierze, nawet, gdy ich wykorzystanie nas zaskakuje.
Drugim elementem jest moc wykorzystywanej symboliki. Nie bez przyczyny nazwałem te ćwiczenia eksperymentami psychicznymi - wydają się one bowiem zmodyfikowane wg nowoczesnych koncepcji psychologicznych tak, aby maksymalnie wzmocnić ich skuteczność. W ćwiczeniach znanych mi z A.M.O.R.C. czasami ciężko jest dostrzec jakie mechanizmy za nimi stoją.
To ostatni z elementów, które mnie przekonują o wyższości ćwiczeń hermetycznych nad innymi (w domyśle - ćwiczeń proponowanych przez A.M.O.R.C.). Choć są podobnej natury, to jednak adept hermetyzmu jest cały czas informowany co robi, w jaki sposób to działa i jaki jest cel ćwiczenia.
Choć osobiście nie odczuwam dysharmonii pomiędzy metodami A.M.O.R.C. a hermetyzmem (wydają mi się bardzo podobne) to i tak nie uniknąłem poczucia pewnego rodzaju wewnętrznego konfliktu, którego istotą jest kroczenie na raz dwiema drogami. W pewnym zakresie mogło to dotyczyć czasu, jaki poświęcam na hermetyzm - przecież mogłem go wykorzystać na pogłębione studiowanie monografii, czy lepsze opanowanie ćwiczeń w nich udostępnianych. Nie wyjaśniało to jednak w pełni tego co czuję i przeżywam.
Poprosiłem więc przewodników duchowych o ukazanie mi natury tego mojego wewnętrznego konfliktu. W takcie medytacji ujrzałem piękny kryształ, nieco niesymetryczny, ale z dwóch stron zakończony ostrym końcem. Symbol wyraźny, ale ciągle niezrozumiały dla mnie.
Poprosiłem o wyjaśnienie znaczenia tego symbolu. W odpowiedzi dostałem informacje, że rozwój duchowy to w dużej mierze rozwijanie narządów postrzegania pozazmysłowego - jeden z nich jest umieszczony w sercu, drugi w głowie. Są one niczym dwa końce tego samego kryształu, choć do ich rozwoju konieczne są rożne impulsy, różne metody.
Organ w sercu rozwija się pod wpływem wzniosłych uczuć, a organ w głowie dzięki wyrafinowanemu myśleniu.
Jest co prawda tak, że rozwinięcie jednego z tych organów automatycznie powoduje rozwój drugiego, choć zazwyczaj jeden jest wykształcony lepiej niż drugi. To tak, jak w krysztale - zazwyczaj jeden koniec kryształu osadzony jest mocno w podłożu i rośnie on w jednym kierunku pięknie wykształcając tylko jeden z wierzchołków, ale mając na myśli "kryształ" nie widzimy wyłącznie jeden jego koniec - widzimy cały kryształ.
Naturalnym jest też postrzeganie obu końców jako przeciwstawnych sobie - są one niejako w opozycji do siebie, jest wyraźnie widoczne pomiędzy nimi napięcie. Ale nieważne jak bardzo te końce się różnią. Natura obu końców jest taka sama i światło, które pojawia się na jednym z jego końców widać wyraźnie i na drugim. Zawsze będzie to jeden kryształ. Tak samo jest z naszym rozwojem i postrzeganiem duchowym.
Niewątpliwie "ścieżka serca" A.M.O.R.C. koncentruje się na rozwijaniu organu duchowego umiejscowionego w sercu, natomiast metody magii hermetycznej na organie umieszczonym w głowie. Jest to więc powód różnic pomiędzy nimi. Obie metody jednak dotyczą tej samej istoty, którą jesteśmy i muszą pracować z tym samym człowiekiem - jego charakterem, osobistymi doświadczeniami i usiłują prowadzić go ku temu samemu celowi. I to jest powód, dla którego są tak do siebie podobne.
]]>
Do zapisu języka mówionego używane jest pismo. Wykorzystuje się je do porozumiewania się oraz odzwierciedlenia mowy i myśli. Początki pisma odnajdujemy w obrazkach za pomocą których usiłowano wyrazić jakieś idee. Pisma fonetyczne oparte na alfabecie jest jego rozwinięciem. Alfabet od samego początku dziejów był ezoteryczny, gdyż tylko nieliczni umieli się nim posługiwać. Dziś ezoteryzm jest jedynie w tajnych alfabetach, które mogą spełniać funkcję szyfru. W praktyce taki szyfr nie zapewnia wielkiego bezpieczeństwa, choć umożliwia sekretną komunikację i rejestrację informacji. Podobną rolę do szyfru spełnia skrót. Skrót, w odróżnieniu od alfabetu, nie jest jednak jednoznaczny i choć symbolizuje jakąś informacje, to z niego samego nie da się odtworzyć pełnej tresci tej informacji. Skrót najczęściej bywa używany do podpisu dla potwierdzenia tej informacji.
Większość normalnych alfabetów ma mistyczne lub magiczne zastosowanie ale niektóre z nich są pod tym względem bardziej kojarzone z takimi celami.
Najbardziej znanym alfabetem mającym związki z mistycyzmem jest oczywiście alfabet hebrajski. W sensie ścisłym nie jest on alfabetem, bo ten sam tekst da się odczytać w różny sposób, ale to bez większego znaczenia. Za pomocą alfabetu hebrajskiego spisano Torę - świętą księgę judaizmu.
Litery alfabetu hebrajskiego mają własne, codziennie znaczenie (jak w piśmie obrazkowym), ale dzięki jego specyficznym cechom stał się podstawą systemu mistycznej kabały. Wyróżnia się m.in. powiązaniem liter z liczbami (to nie jest jakiś zupełnie szczególny przypadek - np. liczby rzymskie to w sumie też powiązanie liczb z literami) a dodatkowo całą mitologią odnoszącą się do znaczeń mistycznych liter.
Inną kategorię alfabetów mistycznych reprezentuje malachim - wywodzi się on z alfabetu hebrajskiego i greckiego. Stworzył go Heinrich Cornelius Agryppa i jest w dalszym ciągu wykorzystywany przez masonów wysokich stopni.
"Malachim" pochodzi od hebrajskiego (מלאך, mal'ach) i oznacza "anioły" lub "posłańcy".
Język enochiański to więcej niż alfabet. Opracowany został przez Johna Dee i Edwarda Kelleya - przekazany im przez anioły, choć częściej uznawany za język sztuczny. Warto zauważyć, że jedno z pierwszych dzieł w tym języku powstało w Polsce. Język wykorzystywany jest podczas magicznych inwokacji - tak, jak był wykorzystywany przez dr. Dee i Kelleya, którzy intonowali enochiańskie zaklęcia przed wróżeniem.
Nazwa języka pochodzi od apokryficznej księgi Henocha (Enocha), opisującej kontakty proroka z aniołami.
Istnieją również "specjalne" alfabety wymyślone w celu ukrycia istotnych informacji lub też do specjalnych kontaktów - są one zupełnie sztuczne.
Szyfr masoński to "geometryczny szyfr podstawieniowy". Jest on w zasadzie alfabetem, w którym litery wymienia się na symbole umieszczone w odpowiednich figurach geometrycznych. Zazwyczaj klucz do szyfru podawany jest w polach kwadratowych, lub trójkątnych, w zależności od wariantu.
W kryptografii skróty wykorzystuje się do podpisu informacji. Podpis nie zawiera całej informacji i nie da się z niego jej odtworzyć, ale w sposób jednoznaczny reprezentuje tą informację. Skrót tworzy się w bardzo konkretny sposób - każdy może go zrobić - oczywiście mając do dyspozycji samą informację oraz algorytm jego tworzenia.
W mistyce i magii skróty tworzone są na potrzeby talizmanów i sygili. Najbardziej znanym systemem magicznym opartym na sygilach jest oczywiście magia chaosu, która źródła ma w pracach Austina Osmana Spare.
Ale źródła samych sygili są znacznie starsze. Sygile tworzono m.in. w oparciu o magiczne kwadraty planet. Jednym z bardziej znanych narzędzi do sygilizacji jest Różokrzyż Bytu.
Symbole tworzone w ten sposób mogą odzwierciedlać dokładnie treść informacji jaką symbolizują, ale jest to możliwe jedynie dla krótkich treści - np. imię archanioła (z przykładu powyżej).
Bazując na tych informacjach stworzyłem własne narzędzie. Przykład jego wykorzystania opisałem w artykule "Przemiana w ogniu".
Sama tablica szyfrująca jest dostępna jako lead tego artykułu. Zaszyfruję za jej pomocą najpierw moje imię (Karma Yonten Gyamtso):
I utworzę znak - w tym celu zrobię to w oparciu o litery, a nie cyfry (jak we wspomnianym artykule), a dla zmniejszenia ilości liter (ilości linii) pozbędę się powtarzających liter:
KARMYONTEGS
]]>Podstawą hermetyzmu są teksty datowane na II-III w n.e., a nawet później, choć tradycja podaje, że są znacznie starsze - sięgają do czasów Egiptu faraonów.
Najsłynniejszym traktatem jest niewątpliwie "Tablica Szmaragdowa", której autorstwo przypisywane jest Hermesowi Trismegistosowi, choc pierwsze wzmianki o nim pojawiają się na przełomie VI i VII w n.e.
- Prawdziwe, bez kłamstwa, pewne i najprawdziwsze.
- To, co jest niżej, jest jak to, co jest wyżej, a to, co jest wyżej, jest jak to, co jest niżej, dla przeniknięcia cudów jedynej rzeczy.
- I tak jak wszystkie rzeczy powstały z jednego, z myśli jednego, tak wszystkie rzeczy zostały zrodzone z tej jednej rzeczy, przez przystosowanie.
- Ojcem jego jest Słońce, matką Księżyc; wiatr wynosił go w swym łonie; karmicielką jego jest ziemia.
- Ojciec wszelkiego stworzenia całego świata jest tutaj.
- Siła jego jest zupełna, jeżeli zamieni się w ziemię.
- Oddzielisz ziemię od ognia, subtelne (lotne) od gęstego, z wolna, z wielką zręcznością.
- Wznosi się z ziemi ku niebu i powtórnie zstępuje na ziemię i otrzymuje siłę wyższych i niższych. Tak posiądziesz chwałę całego świata. Dlatego odstąpi od ciebie wszelka ciemność.
- Ta jest wszelkiej mocy potężna siła: ponieważ zwycięży wszelką rzecz subtelną i przeniknie każde ciało stałe.
- Tak został stworzony świat.
- Takie będą cudowne przystosowania, których sposób jest tu zawarty.
- Dlatego jestem nazwany Hermesem Potrójnie-Wielkim (Hermes Trismegistos), posiadającym trzy części filozofii całego świata.
- To jest zupełne, co powiedziałem o działaniu Słońca
"Tablica Szmaragdowa"
tłum. Ryszard Bugaj
"Tablica Szmaragdowa" była głównym tekstem do którego odwoływali się średniowieczni alchemicy.
Grupa tekstów zawierających rdzeń hermetyzmu nazwany został Corpus Hermeticum. Polskie tłumaczenia dostępne są tu:
W gnostyckiej bibliotece z IV wieku odkrytej w Nag Hammadi odnaleziono też teksty hermetyczne, w szczególności nieznany wcześniej "Odgoad i Ennead", opisujący hermetyczną inicjację w gnozę.
"Kybalion: filozofia hermetyczna" opublikowana została w 1908 roku przez "trzech inicjowanych". Kybalion zawiera esencję hermetyzmu w postaci siedmiu praw:
Kybalion stał się podstawą tzw. ruchu "Nowej Myśli".
Nowoczesna wersja Kybalionu została wydana pod tytułem "Boska Magia. Siedem Świętych Sekretów Manifestacji" przez Doreen Virtue.
Filozofia heremtyczna opiera się na uznaniu ostatecznej rzeczywistości pod postacią mocno deistycznego Boga istniejącego poza światem materialnym. Jednocześnie ten Bóg jest również nieco teistyczny, gdyż transcendentalny Bóg jest Absolutem, w którym istniejemy my, kosmos i różne inne byty.
Zasada podziału na mikrokosmos i makrokosmos jest jedną z podstawowych w hermetyzmie, gdzie każdy z nas jest mikrokosmosem, a makrokosmosem w którym istniejemy jest wszechświat, a zrozumienie jednego prowadzi do zrozumienia drugiego.
Hermetyzm twierdzi, że jedynie Bóg jest dobry i całkowicie wolny od zła. Ludzie natomiast zanurzeni w materialnym świecie nie znają Najwyższego Dobra. Niemniej jednak jedyną rzeczą jaką człowiek może obrazić Boga jest skupienie się na rzeczach materialnych.
Historia stworzenia jest opowiedziana w pierwszej księdze Corpus Hermeticum. Bóg poprzez akt woli tworzy materię pierwotną (prima materia), która ma stanowić kosmos. Od materii pierwotnej Bóg oddziela cztery żywioły (ziemię, powietrze, ogień i wodę). Następnie Bóg porządkuje elementy w siedmiu niebiosach (często uważanych za sfery planetarne Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza, Saturna, Słońca i Księżyca), które obracając się kierują losem wszechświata i człowieka.
Następnie z czterech żywiołów, które były nieinteligentne, wyłania się Słowo (Nous). Nous sprawia, że siedem niebios kręci się, a z nich wynurza się istoty bez mowy (zwierzęta). Ziemia jest następnie oddzielona od wody i zwierzęta (inne niż człowiek) są wyprowadzane na ląd.
Bóg następnie tworzy androgynicznego człowieka, na obraz samego Siebie, i przekazuje mu władzę nad stworzeniem.
Człowiek wzniósł się ponad ścieżki sfer, aby lepiej widzieć stworzenie. Natura była zakochana we Wszystkim, a człowiek, widząc swoje odbicie w naturze, zakochał się w niej i postanowił w niej zamieszkać. Natychmiast człowiek stał się jednością z Naturą i stał się niewolnikiem swoich ograniczeń, takich jak seks i sen. W ten sposób człowiek zaniemówił (utracił "Słowo") i stał się "podwójny" (dualistyczny), będąc śmiertelnym w ciele, a jednak nieśmiertelnym w duchu i posiadającym władzę nad całym stworzeniem, ale podlegającym przeznaczeniu.
Dla badania i opanowania Natury hermetyzm stosuje trzy dyscypliny: alchemię, astrologię i teurgię.
Alchemia służy badaniu życia i materialnej egzystencji. Badania te mają doprowadzić do odkrycia tajemnic, których zastosowanie praktyczne umożliwi doprowadzenie ciała do perfekcji. Ta doskonałość to Wielkie Dzieło (Opus Magnum).
Astrologia zajmuje się oddziaływaniem gwiazd i planet na Ziemię i każdego z nas. Wpływ ten to metforyczne symbole w umyśle Boga, który nie determinuje naszych działań, ale ich znajomość pozwala nam radzić sobie z trudnościami życia.
Teurgia to boska magia polegająca na sojuszu z boskimi duchami (aniołami, archaniołami,...) i jest praktyczym wyrazem alchemii stanowiącej do niej klucz. Ostatecznym celem teurgii jest zjednoczenie się z Boską Świadomością.
Różo-Krzyż korzysta z dorobku nauk hermetycznych od początku swojego istnienia, choć ciężko mówić o tożsamości obu ruchów. Różo-Krzyż wydaje się być nieco szerszą ideą i można powiedzieć, że hermetyzm jest jego częścią składową - w takim samym stopniu, jak inne idee. W Zakonie A.M.O.R.C. hermetyzm jest obecny, choć raczej w swej bardzo nowoczesnej i skróconej postaci. W każdym razie nie stanowi jakiegoś głównego nurtu jego nauk.
]]>