Karma Yonten Gyamtso


Ocean Właściwości Buddy

Antropozofia

Antropozofia to jednocześnie ezoteryczna filozofia, "mądrość o człowieku" (gr. ánthropos = człowiek, sophía - mądrość, wiedza) i inicjacyjna szkoła duchowa. Jej twórcą był Rudolf Steiner, który głosił istnienie obiektywnego, zrozumiałego intelektualnie świata duchowego, dostępnego dla ludzkiego doświadczenia. Aby to było możliwe należy rozwinąć pewne mentalne zdolności.
 

W ostatnich dniach prowadziłem wiele rozmów o antropozofii. Z jednej strony były one wynikiem innych dyskusji (np. o reinkarnacji) a z drugiej antropozofia sama w sobie jest niezwykle ciekawym tematem. Rudolf Steiner uważał, że wszystko należy poddawać krytyce rozumu, więc dyskusje o antropozofii wydają się jak najbardziej pożądaną formą przybliżania wiedzy o niej. Takie "rozumowe" podejście jest akurat dla mnie osobiście też najbardziej interesujące i wartościowe. Ci, którzy tego nie zrozumieli a mieli kontakt ze Steinerem zazwyczaj popadali w skrajny mistycyzm i zakładali organizacje o charakterze religijnym.

Silny mistycyzm, bliski przecież religijności, jest oczywiście obecny w antropozofii zaraz "za progiem" książek Steinera (a nawet i w nich samych) - nie można więc twierdzić, że skoro antropozofia opiera się na rozumowym poznaniu, to jest mało duchowa. 

Antropozofia to bardzo zamknięte środowisko - antropozofowie nie przyjmują nowych treści i podchodzą dogmatycznie do twierdzeń Steinera, który jest tam dominującą postacią. Ciężko jednak Steinera nazwać guru w rozumieniu w jakim występuje on w kontekście pojęcia sekty religijnej, ale mimo upływu lat antropozofia, choć wydała niewątpliwie wiele pięknych owoców, nie rozwija się. 

Świat w oczach antropozofii.

W zasadzie można powiedzieć, że świat w antropozofii wygląda jak w większości systemów ezoterycznych: jest świat fizyczny (ten w którym funkcjonujemy), świat astralny (myśli i emocji) oraz świat duchowy. Sprawa zaczyna się komplikować, gdy zaczynamy mówić o budowie człowieka. Mamy tu bowiem:

  • ciało fizyczne - materialny budulec i podstawa,
  • ciało eteryczne - ożywiające materię,
  • ciało astralne - siedziba myśli i emocji, dusza człowieka
  • jaźń - duchowy pierwiastek w człowieku.

Z tego wynika też niestety, że człowiek w zasadzie nie sięga do świata duchowego.

Świat pokazany przez Steinera rozwija się nieustannie. Antropozofia bardzo wiele uwagi poświęca aspektowi rozwoju. Wspomniana wyżej aktywność społeczna jest oczywiście jakimś udziałem antropozofii w rozwoju społecznym, ale raczej mam na myśli rozwój świata, jako rzeczywistości. Świat ewoluuje - to dzięki temu powstały ciała fizyczne, eteryczne i astralne. 

Historia świata.

Jedną z naczelnych doktryn antropozofii jest reinkarnacja, ale w antropozofii, gdy mówimy o rozwoju świata chodzi o reinkarnację Ziemi. Ziemia ewoluowała i rozwijała się w kolejnych reinkarnacjach, które mają następujące nazwy:

  • Saturn,
  • Słońce,
  • Księżyc,
  • Ziemia.

Kolejne reinkarnacje to czas, gdy kształtowały się ciała człowieka. I tak na Saturnie pojawia się zalążek ciała fizycznego i pierwsze symptomy świadomości. Na Słońcu rozwijała się świadomość i obok ciała fizycznego pojawia się ciało eteryczne, co oznacza początek życia, które moglibyśmy porównać do życia roślin. Na Księżycu zaś dodatkowo pojawia się ciało astralne, siedziba uczuć i emocji, a świadomość osiąga poziom postrzegania symbolicznego.

Obecnie, w dniu dzisiejszym, jesteśmy w połowie inkarnacji na Ziemi. Wydaje się, że na Ziemi ludzie pracują głównie nad rozwojem myślenia. To na Ziemi człowiek w swoim myśleniu przeszedł od myślenia symbolicznego do myślenia abstrakcyjnego. Ewolucja ta nie jest jednak skończona. Wydaje się, że człowiek ma jeszcze wiele do zrobienia.

Czym są kolejne inkarnacje Ziemi?

Wydaje mi się, że inkarnacje opisane przez Steinera, to kolejne wszechświaty. Świat w każdym cyklu wypracowuje sobie pewien poziom rozwoju. Dochodzi do kulminacji osiągnięć w ustalonych na początku warunkach - dalsza ewolucja w danym środowisku wydaje się być niemożliwa, gdyż wyczerpano cały potencjał dla rozwoju. Następnie, pod koniec lub po zakończeniu cyklu, na podstawie osiągnięć w danej epoce ustala się warunki, które mogą sprzyjać dalszemu rozwojowi i jednocześnie są to warunki, w których możliwe jest funkcjonowanie form rozwiniętych wcześniej. Za każdym cyklem byt wznosi się trochę wyżej.

Brzmi to trochę jak eksperyment na ludzkości. Po raz kolejny.

Reinkarnacja to narodziny i śmierci czy ewolucyjna spirala?

Tradycyjne rozumienie reinkarnacji to kołowrót niekończących się narodzin i śmierci. Ciężko się z niego wyrwać i tylko gigantyczny wysiłek pozwala na przerwanie tego błędnego koła. Reinkarnacja na przykładzie Ziemi nie jest jednak taka - to nie jest zaklęty cykl a nieustanny rozwój. Reinkarnacje Ziemi rozumiem jako kolejne etapy ewolucji materii, gdzie stworzenie wznosi się na coraz wyższe poziomy.

Cztery elementy.

Materia, jako tworzywo rzeczywistości nieduchowej (czyli hermetyczne elementy) kształtuje się etapami. Najpierw z eteru, czyli takiego w zasadzie duchowego tworzywa, ukształtował się element ognia. To Saturn, który był przecież bytem w którym materia miała postać ciepła (wg Steinera). Kolejnym krokiem było wyłonienie się elementu powietrza na etapie Słońca, gdzie obok ciepła było jeszcze powietrze i związany z nim ruch i życie. W kolejnym etapie ukształtował się element wody, to etap Księżyca z emocjami i materią gęstszą od dzisiejszej wody. To wszystko kończy się na Ziemi (element ziemi), która powstała z (i jest mieszaniną) pierwotnych trzech elementów...

A co z reinkarnacją człowieka?

Ciężko oczywiście na podstawie ewolucji Ziemi wyciągać wnioski o ewolucji człowieka, ale są to sprawy jednak ze sobą związane. Na poszczególnych etapach ewolucji (Saturn, Słońce...) kształtował się też człowiek, a właściwie jego struktura ciał subtelnych. Osobiście rozumiem to jako kształtowanie się jakiegoś wzorca, szablonu, na podstawie którego "odlewany" był każdy kolejny człowiek. W tym sensie była to ewolucja i rozwój szablonu, a nie konkretnych jednostek.

Jednak oprócz rozwoju szablonu było coś jeszcze - rozwój w człowieku elementu duchowego, który następował na skutek samodzielnej pracy człowieka. To człowiek kształtował (wg Steinera) pewien szczególny składnik pracując samodzielnie nad swym ciałem otrzymanym z rozwijanego poza nim wzorca elementów ciał subtelnych. 

Wg Steinera samodzielna praca człowieka nad ciałem fizycznym (ale rozumiem tu ciało fizyczne jako materialny nośnik całości istoty ludzkiej, więc również ciał subtelnych) powoduje, że powstaje byt duchowy.

Już pod koniec epoki Saturna człowiek zaczął nieświadomie pracować nad swoim ciałem fizycznym, co dało zalążek ducha-człowieka"atma", najwyższej części monady ludzkiej. Na Słońcu powstał w szóstej epoce w ten sposób (praca nad ciałem fizycznym) zalążek ducha-życia "budhi". W kolejnej epoce nastąpiło połączenie atma i budhi i powstała ożywiona monada ("atma-budhi"). W epoce Księżyca samodzielna praca człowieka (nieświadoma) pozwoliła na wypracowanie ducha-jaźni ("manas").

Duchowe składniki (duch-człowiek, duch-życie i duch-jaźń) były wypracowane nieświadomie. Na Ziemi ta wcześniejsza, nieświadoma praca ma zostać powtórzona, ale już na poziomie świadomym. Zaczyna się jednak od świadomej pracy jaźni nad ciałem astralnym. W kolejnych epokach dojdzie świadoma praca nad ciałem eterycznym i w końcu nad ciałem fizycznym. Praca nad kolejnymi ciałami wydaje mi się pracą nad opanowaniem kolejnych elementów, począwszy od opanowania ciała astralnego, czyli panowania nad myśleniem i emocjami, co dokonuje się obecnie, na Ziemi.

Choć osobiście nie sądzę, aby można było wskazać na jakąś konkretną istotę żyjącą na poszczególnych etapach rozwoju Ziemi jako jednostkę odpowiadającą konkretnemu człowiekowi, to jednak nie odrzucam tego w przypadku monady. Wydaje mi się sensowne twierdzenie, że duch ludzki zapoczątkowany w prymitywnej formie ewoluuje razem ze światem. Niemniej nie uważam, żeby z takiej struktury bezpośrednio wynikało, że człowiek musi się wielokrotnie wcielać na Ziemi aby osiągnąć cel swego rozwoju.

Ewolucja człowieka też może wyglądać tak, jak opisana powyżej ewolucja Ziemi - rodzimy się, umieramy, a potem idziemy dalej.

Antropozofia a A.M.O.R.C.

Nie pokuszę się o porównanie antropozofii z AMORC, bo po pierwsze nie idę ścieżką antropozofii a dodatkowo postrzegam je jednak, jako dwa różne światy. Antropozofię przede wszystkim ciężko nazwać organizacją czy filozofią różokrzyżową, choć niewątpliwie jest tam wiele takich wpływów.
 
Wydaje mi się jednak, że warto podkreślić kilka cech wspólnych:
  • koncentracja na mistycyzmie,
  • nacisk na praktyczność tego mistycyzmu,
  • odrzucenie praktyk okultystycznych i zastąpienie ich innymi praktykami. 

Praktyczny wymiar mistycyzmu w antropozofii przyjął formę społeczną, w AMORC zaś bardziej indywidualną. Antropozofia odcisnęła swoje piętno w pedagogice (szkoły waldorfowskie), rolnictwie (rolnictwo biodynamiczne), medycynie a nawet na bankowości przez co ma możliwość wywierania wpływu na społeczeństwo, które pozostaje w centrum jej uwagi. Pod tym względem praca Steinera dopiero zaczyna być widoczna.

W AMORC całe takie oddziaływanie kończy się w zasadzie na jednostce, która wybiera tą drogę rozwoju, a na zewnątrz Zakonu można spotkać się jedynie z jakimiś śladami artystycznymi lub kulturalnymi.

Praktyki okultystyczne dawnych stowarzyszeń zastąpiono w AMORC ćwiczeniami o naturze psychicznej oraz duchowo-mistycznej. Nieco inaczej wyglądają ćwiczenia pozostawione przez Steinera - przynajmniej te, które są mi znane. Dążą one do rozwoju specyficznej formy postrzegania i analizy zjawisk z płaszczyzny duchowej.

Kolejnym podobieństwem jest aktywność Steinera - był on twórcą Loży Memphis-Misraim Mystica Aeterna pracującej na patencie otrzymanym od Theodora Reussa. Bardzo mocno przekształcił metodę jej pracy, tak, że w zasadzie przestała być lożą MM a stała się organizacją różokrzyżową i zaliczana jest do wolnomularstwa egipskiego - podobnie jak i AMORC. Warto mieć świadomość, że Spencer Lewis był członkiem MM i wiele charakterystycznych rzeczy w AMORC ma swoje źródła w MM.